poniedziałek, 8 sierpnia 2011

'O NIE!' czyli to, czego się nie lubi... ;)

Czytając post Męski Punkt widzenia na modę doznałam natchnienia. :)
W moim otoczeniu często słyszę jęki i ciężkie westchnienia kiedy ubieram moje ulubione ciuchy i dodatki.
A mianowicie... :)

Mój Facet. 

Odkąd ścięłam włosy kombinuję z różnymi uczesaniami i dodatkami do włosów, żeby ożywić trochę burzę loków, która obecnie pomieszkuje na mojej głowie. 
I tutaj następują schody...
Mój facet nie cierpi, kiedy zakładam opaski na włosy. 
Jego skrzywionego wyrazu twarzy nie da się opisać. 
Najlepiej, żebym zostawiła je takie, jakie są i w ogóle pozwoliła sobie wyglądać jak damska wersja Tarzana. :)
Najbardziej nie cierpi tych : 


Kolejnym powodem do sceptycznego uniesienia brwi są... bluzki. 
Najczęściej psioczy na te białe, bo 'za dużo widać, za cienkie są, będziesz chora'.
Tłumaczę sobie, że to tylko troska o moje zdrowie, ostatnio, kiedy jest ciepło nie usłyszałam żadnych narzekań. :)


Mój Tato.
Zdecydowany przeciwnik jakichkolwiek perfum. 
Od razu mu niedobrze, krzywi się, marudzi, że głowa boli, że są duszące. 
Dodam, że jak ON wybierze sobie perfum to umrzeć można od jednego psiknięcia... na szczęście nie robi tego za często. :)
Puma Jam Woman Woda toaletowa 60 ml Dla Niej

Mój Brat.
Zawzięcie walczy z jakimikolwiek kolorami na paznokciach. 
Mimo tego, upiera się, że 'rób co chcesz, byle nie czarne'. 
Widząc dzisiaj słoneczną żółć na moich paznokciach pokręcił głową i zrobił minę pt. "powstrzymam-się-od-śmiechu-oraz-komentarzy-bo-ona-sama-to-widzi-na-mojej-twarzy."

Moja Mamutka.
Nienawidzi wręcz, kiedy się uprę na jedną rzecz. Znaczy jest tak tylko w jej mniemaniu. 
Uważa, że 'jak w coś wejdę to noszę co chwilę a tyle mam rzeczy w szafie', co oczywiście jest nieprawdą, ale ona ma nastawione czujniki tylko na te konkretne dni, kiedy założę swój ukochany żakiet czy żółtą bluzę.
Na szczęście, mama ma tę zaletę, że uwielbia kupować ciuchy, więc pod pretekstem 'ciągle chodzę w tym samym' można z jej portfela wyciągnąć pieniądze na bluzę, czy dwie... ;)

A Wy? Macie w swoim dorobku szafowym / kosmetycznym coś, co przyprawia wasze najbliższe otoczenie o ataki białej gorączki ew. westchnienie w stylu 'widzisz a nie grzmisz?' ? :) Co to takiego? :)

4 komentarze:

  1. Świetny post! Mój brat również psioczy na lakiery. Tata znów,kiedy usłyszy, że czas do fryzjera, bo mam końcówki zniszczone, zawsze mówi, że to wina tych wszystkich kosmetyków. Mama z pokorną miną akceptuje wszystko, bo już wie, że mnie się nie da wyleczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  2. w liceum miałam ukochaną meksykańską bluzę z kapturem, którą mama próbowała zniszczyć podczas każdego prania. a mój wówczas jeszcze nie mąż nienawidził jednej z moich spódnic. gdy ją założyłam, szedł 10 metrów za mną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. haha, bardzo mi się podoba pomysl na taki post :))) uśmiałam się ;) mój Mężczyzna nie lubi moich sukienek odcinanych pod biustem. Zawsze twierdzi, że mam na sobie worek :D nie mówiac już o dużym dekolcie, uważa ze mogę chodzić tak tylko po domu (oczywiscie jak jestesmy sami :D). Mój brat natomiast raz mnie zadziwil - patrzyl jak maluje oczy tuszem, po czym stwierdzil "ej, to naprawdę coś daje" :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję Chłopaka z takim poczuciem humoru i luzem ;) mój to taki mały zazdrosnik :D

    OdpowiedzUsuń