czwartek, 8 września 2011

To tylko seks. - Friends with benefits - Po mojemu.


Przede wszystkim chciałam przeprosić za tak długą nieobecność, niestety sprawy prywatne skomplikowały się na prawdę mocno i nie miałam głowy tutaj zasiąść.
Chciałam się z Wami podzielić opinią na temat filmu To tylko seks.

Stosunkowo świeżak, w kinach zagościł w sierpniu tego roku... Miałam na niego ochotę od dłuższego czasu i dziś w chwili przypływu chęci i wolnej chwili zasiadłam przed Antkiem i odpaliłam mały seansik.
Przede wszystkim fabuła filmu jest świetna. Nie jest to typowa komedia romantyczna, wręcz do ostatniej chwili nie wiadomo jak się skończy, chociaż jak zwykle jest to happyend.
Dużo pikantnych scen, dużo nagiego Justina, co jest zdecydowanym plusem i powodem w sumie dla którego ten film tak mnie zainteresował. ]:->
chociaż akurat również drugą połówkę głównej pary lubię, Mila Kunis i jej uroczy akcent... :)
Co mi się nie podoba? 
W sumie nie ma takiej sprawy... Trochę irytuje mnie postać redaktora sportowego, nie to, że jest gejem mnie wkurza, ale sam sposób jego kreowania... no cóż, nie może być idealnie. ;)
I tym sposobem "To tylko seks" wpełznął na pozycję moich ulubionych filmów i na pewno do niego wrócę. :)

Oto zwiastun, jak dla mnie świetnie zachęcający do obejrzenia. :