piątek, 17 czerwca 2011

Nowości czerwcowe.

Minął miesiąc a moja kosmetyczna półka wzbogaciła się o kilka nowych pozycji. :) 
zaczynamy!




Pomadka Nivea Pure&Natural - Oliwka i cytryna.

Ogłaszam ten punkt zakupem miesiąca. :) 
uwielbiam pomadki z NIVEA, jestem od nich wręcz uzależniona i mimo, że jeszcze żadnej nie skończyłam ich wciąż przybywa. ;) przy któreś wizycie w mojej drogerii przypomniałam sobie, że właściwie ostatnia pomadka 'zgubiła się' i pozostało mi kupić nową. :) spośród kilku wybrałam tę.
po pierwsze, oszołomiła mnie swoim zapachem. przez kilka pierwszych użyć zastanawiałam się jaki zapach mi to przypomina i w końcu doszłam do wniosku, że jest to szara Puma, którą uwielbiam, a niestety przez wycofanie jej z produkcji odebrano mi możliwość zachwycania się jej zapachem. ta pomadka przywróciła mi ją, i każde wysmarowanie nią ust jest dla mnie chwilą zatopienia się w tej pięknej woni. :)
jakie są jej wady? dla mnie maleńką niedogodnością jest jej cena. Nivea podniosła ceny pomadek i to sporo, bo pamiętam czasy, kiedy kosztowały one nieco ponad 5 zł...
to cudeńko jest na prawdę godne polecenia. wydajna, przyjemnie nawilża usta i nie ma tego efektu 'sklejania się' warg.

cena : ok 8 zł.
ponowny zakup : oczywiście! :)





Pianka do włosów Timotei - wymarzona objętość.

niedawno ścięłam włosy i szukałam kosmetyku, który pozwoli mi ujarzmić moje krótkie loki. niestety, w drogeriach nie mogę dostać już swojej ulubionej pianki - również z Timotei, dlatego sugerując się, że będzie ona podobna wybrałam ten model.
i to był błąd.
pomimo tego, że pianka dumnie nosi numer 2 - czyli jak sądze powinna być lekka i nie obciążająca włosy nie widzę wielkiej różnicy gdybym zamiast niej zakupiła totalny bubel za 2 złote...
włosy są posklejane, ciężkie, wyglądają jakby nie były umyte z trzy lata. 
jestem totalnie zawiedziona tym zakupem, widzę, że tylko moja poprzednia pianka z tej firmy spełniała swoje zadanie w 100%. Przecież Timotei nie jest jakąś podrzędną firmą, zazwyczaj chwalę sobie jej szampony i odżywki do włosów... 

cena :  ok.13 zł.
ponowny zakup : nigdy!





Peeling myjący Joanna z serii Naturia - truskawka.

Natknęłam się na niego przypadkiem, robiąc zakupy w Polo Markecie. Czasami rzucę okiem na półki w dziale z kosmetykami, ale zazwyczaj nie znajduję tam nic dla siebie. 
mimo tego, że moja skóra nie potrzebuje intensywnej kuracji peelingującej postanowiłam kupić i wypróbować to cudo. i muszę przyznać, że nie zawiodłam się.
żel ma przyjemny zapach - oczywiście dla tego, kto lubi zapach truskawek. trochę się tego bałam, bo miałam nieprzyjemne doświadczenia z zapachami truskawek - w szkole koleżanki używały jakiś śmierdzących, mgiełek do ciała i totalnie odrzucało mnie na myśl o truskawkowych kosmetykach.
tutaj jest jednak inaczej, woń jest delikatna, unosi się przez jakiś czas i później stopniowo zanika.
trafiony był również ze strony jego twórców oryginalny design żelu - wygląda jak zmiksowane w blenderze truskawki! czarne kropeczki, które widoczne są na drugim zdjęciu wyglądają jak pestki truskawek, ale tak na prawdę są to drobinki peelingujące, które rozcierają się na skórze podczas zabiegu.
kosmetyk godny polecenia osobą, które nie mają wielkich problemów z szorstką skórą. delikatne drobinki przyjemnie wygładzają skórę, poprawiają jej wygląd. po całym zabiegu ciało przyjemnie pachnie, skóra jest miękka i szczęśliwa. w moim przypadku jest to raczej kosmetyk działający na zasadzie przyjemnego spędzenia czasu w wannie niż poprawienia stanu skóry. dla osób z problemami mógłby moim zdaniem nie wystarczyć aby je wyeliminować.
dodatkowym plusem jest bardzo przystępna cena, która przyciąga do zakupu produktu.

cena : 3.99 zł.
ponowny zakup : raczej tak.




Balsam do ciała Cztery Pory Roku - Ziołowa kuracja dla skóry, Nawilżanie i regeneracja.

z ciekawości postanowiłam przetestować ten kosmetyk. moja mama jest od lat wierna tej marce, Cztery Pory roku stoją na toaletce już od jakiegoś czasu. najwidoczniej mama ma zupełnie inny typ skóry niż ja.
nienawidzę wręcz balsamów do skóry o konsystencji wody. jedynym wyjątkiem jest ten z Ziaji, o którym mowa była miesiąc temu. ten prezentowany wyżej jest totalną porażką wg mnie. 
zapach. okej, są kosmetyki, które nie mają pachnieć, tylko pomagać skórze i nawilżać. niestety, ten nie robi ani jednego, ani drugiego a przy tym woń jaką roztacza jest okropna. nie mówię, że każdy balsam ma pachnieć jak ósmy cud świata, ale jednak przez jakiś czas pozostaje to na naszej skórze. kiedy stanie obok nas jakiś przystojniak i poczuje ten balsam ucieknie w podskokach! 
ostatni raz namówiłam samą siebie do użycia czegokolwiek z Czterech Pór Roku.

Cena : ok. 8zł.
ponowny zakup : nie, nie, nie i jeszcze raz nie!




wreszcie przyszło lato! a lato oznacza gorące dni i podkręcone obroty. :)
mam to szczęście, że nie pocę się jak dziki koń przy najmniejszym ruchu, musi na prawdę przygrzać słoneczko, albo muszę dostać ostry wycisk na treningu, żeby cokolwiek poczuć. 
zakup antyprespirantu okazał się strzałem w dziesiątkę. :) nawet w największe upały spełnił swoją rolę i obronił mnie przed przykrym zapachem.
niestety, całe hasło 'nie pozostawia białych śladów' jest troszkę przereklamowane... zachęcona i nauczona doświadczeniem używania antyprespirantów z Garniera, kilka sekund po zastosowaniu założyłam bluzkę i niestety pozostały na niej, delikatne bo delikatne, jasne smugi. 
dużą zaletą jest zapach - model, który wybrałam ma świeży, rześki zapach, idealny na letni czas. pozostałe 2 jakie można dostać w drogeriach również nie pachną najgorzej, ale ten okazał się moim faworytem. :)
niestety, nie podoba mi się to, że jest mało wydajny... psiknięcie powoduje wystrzelenie z pojemniczka dużej ilości antyprespirantowej mgiełki, przez co praktycznie po dwóch tygodniach trzeba rozglądać się za nową sztuką.

cena : ok. 14 zł, chociaż widziałam takie za 9.99 zł.
ponowny zakup : zastanowię się, ale raczej tak.



skoro już jesteśmy przy Garnierze.. :)
przedstawiam :
Ochronny krem nawilżający do cery normalnej i mieszanej.

kolejny przypadkowy kosmetyk, kupiony pod wpływem chwili. właściwie nigdy nie używałam kremów do twarzy, gdyż nie miałam większych problemów z jej suchością czy też przetłuszczaniem się.
sięgnęłam po ten krem głównie z ciekawości i póki co mnie nie zawodzi.
przyjemnie nawilża skórę, sprawia, że jest miękka i gładka. 
jego konsystencja dodaje wydajności, wystarczy kropeczka wielkości pięciogroszówki i można nią wysmarować całą twarz bez najmniejszego problemu - duży plus.
krem jest lekki, nie obciąża twarzy, skóra swobodnie oddycha.
dużym plusem jest również zapach, wyciąg z łopianu dodaje kwiatowej nutki.
najbardziej zaplusował u mnie kiedy po zarwanej na imprezie nocy przyjemnie odświeżył moją skórę i dodał jej blasku. po wczorajszym basenie również nawilżył ją i działał bez zarzutu, kojąc spalone policzki i nos.

cena : 9.99zł.
ponowny zakup : tak!



Kremowy żel pod prysznic Fa Cream&Oil.

wybierając kosmetyk do kąpieli kieruję się głównie zapachem, gdyż, jak wspominałam nie mam wielkich problemów ze skórą. ten kosmetyk zdecydowanie jest dobrym wyborem każdego, kto podczas kąpieli uwielbia otaczać się przyjemnym zapachem i dodatkowo pielęgnować skórę.
zapach magnolii zdecydowanie wkupił się w moje łaski. jest bajeczny! podczas długiej, gorącej kąpieli zamykam oczy i czuję się jak w moim własnym spa, lub jakimś gorącym kraju i dosłownie tylko czekać, aż kobiety poleją moją skórę mlekiem. :)
dodatkowo faktycznie, żel jest kremowy, bardzo przyjemny dla skóry. nawilża ją dogłębnie i po kilku dniach daje się odczuć różnicę. płynny jedwab zawarty w nim dodatkowo rozświetla skórę. 

cena : ok. 16zł.
ponowny zakup : tak! szukam większego opakowania! ;)


Lakier do paznokci Celia - Kuracja Jedwabna.

wielozadaniowy lakier do paznokci - oto czego mi trzeba! :)
po pierwsze - odżywia paznokcie.
po drugie - wzmacnia je od środka, co jest widoczne po kilkukrotnym zastosowaniu.
po trzecie - gołym okiem zauważyć można, że paznokcie śmieją się do nas po jego użyciu. ;)
po czwarte - jest gęsty, jego konsystencja pomaga dokładnie pokryć płytkę paznokcia i dodatkowo nadaje jej delikatny połysk i kremowy kolor. 

cena : ok. 6zł.
ponowny zakup : niekoniecznie.




lakiery z serii Butterfly Single.
granatowy - nr 389
miętowy - nr 399
szary - nr 388

ostatnio miałam napad na zakupy lakierów do paznokci, pewnie udzieliło mi się przez czytanie bloga helloyellow ;) 
te trzy sztuki prezentowane wyżej swoje zadanie wykonują... średnio. 
są gęste. czasami aż zbyt gęste. niestety, rozcieńczenie ich jest niemożliwe, gdyż opakowania są maleńkie. 
granatowy na płytce wygląda bardzo ciemno, wręcz jakby był czarny... średnio mi to odpowiada, bo nie lubię aż takich ciemnych barw na paznokciach.
miętowy różni się odcieniem od mojego wypróbowanego koloru więc jakoś ciężko mi się przemóc.
szary za to przypadł mi totalnie do gustu, aktualnie mam go na paznokciach i jestem bardzo zadowolona.
pomimo, że lakiery są gęste, nie zawsze idealnie pokrywają płytkę i miejscami widać przebicia normalnego koloru paznokcia. jednak 2 warstwy idealnie spełniają zadanie.
dodatkowo lakiery są wytrzymałe. miałam w planie pomalowanie na nich warstwy utwardzacza, zauważyłam jednak, że nie jest to zupełnie potrzebne. :) jak na tak tanie lakiery trzymają się bardzo dobrze. :)

cena : 1.85 zł za sztukę.
ponowny zakup : tak, ale inne odcienie. :)



Lakiery z serii Safari.

Różowy - nr. 55.
Żółty - nr. 340.

i znowu lakiery. :) 
przejdźmy do rzeczy...
różowy - kolor jest troszkę zbyt krzykliwy po nałożeniu go na paznokcie. miałam nadzieje, że będzie odrobinę bardziej matowy i stonowany. jest gęsty, ładnie się rozprowadza. 
żółty - jest bardziej rzadki niż jego różowy kolega, przez co niestety trzeba nałożyć kilka warstw, żeby uzyskać zamierzony efekt. kolor zupełnie mi odpowiada, podoba mi się, pasuje do moich ubrań. ;)

cena : 1.68 zł za sztukę. 
ponowny zakup : zastanowię się.

To by było na tyle. :)
do zobaczenia w przyszłym miesiącu! :)