piątek, 12 sierpnia 2011

Łatwa Dziewczyna - Easy A - po mojemu.



Wczorajsze popołudnie zaowocowało atakiem nudy i postanowiłam obejrzeć jakiś film.
Bardzo lubię komedie, w których głównym miejscem akcji są szkoły. 
Padło na 'Łatwą dziewczynę'.

Film ten wpadł mi w oko już dawno, kiedy z wycieczką klasową byłam w kinie na Skrzydlatych Świniach. 
Opowiada o Olive Penderghast - nastoletniej uczennicy liceum. 
Staje się ona ofiarą sama przez siebie, gdyż opowiadając swojej przyjaciółce o rzekomej utracie dziewictwa zostaje podsłuchana przez gospodynię kółka religijnego. Plotka roznosi się w zastraszającym tempie i w ten sposób Olive staje się pierwszą puszczalską w szkole. 
Nie będę zdradzała dalszej akcji, bo w wypadku, kiedy będziecie chciały go obejrzeć nie będziecie miały już takiego funu. ;) 

Moja opinia :
Hm... Film dla mnie na pewno jest troszkę inny od wszystkich, jednak nadal pozostaje typową komedią o nastolatkach borykających się z problemami dojrzewania. Urzekła mnie w tym filmie rola rodziców Olive i strasznie mi się podobały relacje między dziewczyną a nimi. 
Film idealny na nudne popołudnie, jednak osoby, które od filmu wymagają jakiegoś głębszego przekazu nie znajdą w nim nic ciekawego. Typowy odmóżdżacz, można przenieść się w świat amerykańskiego liceum i czasami nawet pośmiać. 
Widywałam lepsze filmy, aczkolwiek obejrzenie Łatwej Dziewczyny nie przyniosło rozczarowania. :)

Trailer. :


I jak, zachęciłam Was choć trochę do obejrzenia Łatwej Dziewczyny?
A może już widziałyście ten film? Jakie zrobił na Was wrażenie? :)


'


I trochę prywaty. 
Niestety, w środę zostałam zmuszona pożegnać Smyka... Pochorował się na tyle mocno, że szkoda było na Niego patrzeć, strasznie się męczył. Wyjaśniłam mu wszystko i oddałam w ręce mojego Faceta.
Sytuacja z dziś. Dzwonek do drzwi, przez lustro weneckie widzę, że to moja przyjaciółka. Roześmiana, zadowolona. Pogadałyśmy z 10 sekund, po czym kazała mi zamknąć oczy i poczekać. Jak kazała tak zrobiłam, wiem, że M. ma skłonności do robienia drobnych niespodzianek w postaci kartek, plakatów i różnych pierdółek. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy w jej dłoniach zobaczyłam kartonik do przewozu gryzoni. I w ten sposób zostałam właścicielką X - imię nieznane, bo i nie nadane jeszcze. 
I tu nachodzi mnie refleksja. Niby wszystko fajnie, niespodzianka jak się patrzy. Niestety, w moim wypadku kupno królika w dwa dni po tym, jak straciłam mojego ukochanego Smyka było małą pomyłką. Nie jestem gotowa na zwierzę, moi rodzice również nie będą zachwyceni... Jestem w kropce. Do sklepu oddać go nie mogę, M. nie ma warunków na utrzymywanie królika. Klatka, sianko, karma, całe królicze wyposażenie jeszcze nie zostało przeze mnie wydane, nie myślałam o tym i nawet nie miałam do tego siły. Niby wszystko gra, ale moja bariera psychiczna nie pozwala się przebić Xsowi nawet wtedy, kiedy liże mnie po palcach. 
Taka mała rada. 
Jeśli decydujecie się na kupno zwierzaka w formie prezentu, lepiej 2 razy to przemyślcie. 
Bo ja totalnie nie wiem co mam zrobić... 

6 komentarzy:

  1. Mnie osobiście nie podobał się ten film.. :p

    królik? hm.. szkoda, że Cię tak zaskoczyła. Do sklepu go nie oddasz, bo zrobisz jej przykrosc, a w domu będzie dym, jesli rodzice go nie chcą. Współczuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tam lubię takie komedie-odmóżdzacze czasem, ostatnio miałam ochotę a nic ciekawego nie mogłam znaleźć... już wiem co obejrze jak mnie znów najdzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. lubię takie komedie w nudne wieczory. Co do prezentu. Zazdroszczę przyjaciółki, bo naprawdę chciała Ci poprawić humor i współczuję, bo jestem w głupiej sytuacji. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. ojj to faktycznie przyjaciółka nie trafiła...daj sobie czas - pewnie i kroliczek xsiński zawładnie twoim sercem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. odmóżdżacze są potrzebne, a z tym królikiem to rzeczywiście niefajnie. Może popytaj wśród znajomcy, czy ktoś czasem nie chciałby królika. Przyjaciólka powinna zrozumieć, a futrzak może na tym tylko zyskać :)

    OdpowiedzUsuń